piątek, 5 września 2014

Ziaja tonik ogórkowy, cera tłusta, normalna, mieszana

Witam serdecznie .

Niestety jestem w gronie tych nieszczęśliwców, którzy posiadają skórę mieszaną. Miałam, obecnie jest w kierunku tłustej. Jakiś czas temu wzięłam się za pielęgnację twarzy- trochę nieudolnie, bo o swojej skórze nie wiedziałam zbyt wiele i nie znałam jej potrzeb- a to chyba najważniejszy aspekt, bo człowiek uczy się na błędach- mniejszych i większych :)
Krem wybrałam, przyszedł czas na tonik. Sięgnęłam po znaną mi i lubianą Ziaję, padło na ogórkowy tonik, choć nie znoszę zapachu ogórka (trauma z dzieciństwa) i na szczęście nie pachnie nachalnie ogórkami.
A oto mój wierny towarzysz codziennej przygody :



Obietnice producenta i skład ;
Bezalkoholowy tonik z prowitaminą B5 (D-Panthenolem) oraz wyciągiem z miąższu z ogórka, przeznaczony do cery normalnej, tłustej i mieszanej. Nawilża i odświeża skórę, ma bardzo przyjemny zapach. 

Skład: Aqua (Water), Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Panthenol, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragnance), Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropian, Linalool, Citric Acid. 


Cena :5,19 zł, Rossmann

Opakowanie : solidna plastykowa butelka w ładnym, zielonym kolorze, etykieta solidnie przytwierdzona. Bardzo lubię produkty Ziai- za prostotę opakowań, bez zbędnych ozdobników i innych dupereli. Łatwe dozowanie i wydostanie resztek produktu.

Wydajność : Produkt jest bardzo wydajny, obecna buteleczka starczyła mi na pół roku.

Konsystencja: Wodnista- jak tonik.

Zapach:  Delikatny, lekko ogórkowy, przyjemny.

Działanie: Skutecznie zbiera sebum, tonizuje, pozostawia na twarzy uczucie czystości,nawilżenia, ukojenia. Śliczna, błyszcząca poświata na nosie znika w mgnieniu oka. Nie przesuszył mojej skóry, nie uczulił. Według mnie jest to bezpieczny produkt.

Podsumowanie : stosuję go po umyciu twarzy, rano, wieczorem, kiedy mam ochotę na uzyskanie efektu mega czystości. Stosuję go czasem jako produkt do demakijażu i w tej roli też się sprawdza, jednak jego działanie jest delikatne i trzeba się trochę namęczyć, by zmyć mocny makijaż oka. Nadaje się do codziennego użytku jak najbardziej- po to został stworzony. Jednak nie wywołał u mnie efektu wow. Z pewnością jest to kosmetyk, który może nam towarzyszyć lata. Spełnia oczekiwania. Cena jest korzystna jeśli chodzi o wydajność- 5 zł z groszami, to nie pieniądze za świetny produkt.

Moja ocena ; 9/10



A jak u Was ? Sprawdził się, czy okazał się bublem ? :)

czwartek, 4 września 2014

włosy włosy, marzą mi się rude włosy , i jak to było wcześniej.

Trochę minęło czasu od ostatniego postu, od tego czasu trochę się zmieniło-zamarzyły mi się ponownie rude włosy, które już wcześniej nosiłam przez około 2 lata - były to lata kompletnie destrukcyjne dla moich kosmyków- zła pielęgnacja, rozjaśnianie i farbowanie co dwa tygodnie przyczyniły się do tego, że niewiele mogłam im pomóc. W efekcie jakieś 2 lata temu obcięłam je drastycznie - rozdwojone i niesforne kosmyki wylądowały w koszu- moja nikła wiedza i kosmetyki drogeryjne nie były w stanie im pomóc, więc zdecydowałam się na drastyczną metodę ścięcia. 
Ale od początku, jak to się stało, że stałam się szczęśliwą (i nieszczęśliwą) posiadaczką tego cudownego koloru? Od liceum fascynowały mnie czerwienie- om bardziej kolor intensywny tym lepiej, naturalnie mam ciemne włosy - takie szarawo brązowe, bez wyrazu. Poszłam do sklepu- kupiłam czerwoną farbę- szamponetkę i od tego się zaczęła przygoda z czerwieniami. Jak się możecie domyślać na włosach ciemnych był tylko czerwony połysk- nic więcej. I tak sobie trwałam kilka lat farbując na drogeryjne czerwienie i żadnych efektów poza tym czerwonym blaskiem w słońcu. Przyszedł czas, jak już byłam przed pierwszym rokiem moich niefortunnych studiów (z których zrezygnowałam) miałam wolną chatę i wpadła do mnie przyjaciółka, miałczałam jej wręcz, ze chce być ruda, ze farby nic nie dają, bla bla bla, poszłyśmy więc po rozjaśniacz, papka (niebieski, duszący cement) była gotowa w mgnieniu oka , ciach prach i na włosach miałam żółto-rudy kolor ! Byłam nim zachwycona (osoby, które z ciemnych włosów mają nagle jasne doskonale wiedzą o co chodzi)! Ale był to czas, kiedy farb w rudym odcieniu było niewiele : L'oreal, Garnier i Joanna. Najtańsza była Joanna, więc padło na nią. I te moje suche od rozjaśniania kudły farbowałam namiętnie co 3 tygodnie, a nawet częściej słynną płomienną iskrą, którą darzyłam miłością zaraz po farbowaniu - ognisty rudy kolor- piękny.Oczywiście nie używałam żadnych ochraniających kosmetyków- niczego w zasadzie. Niestety włosy były rozjaśnione za bardzo, więc kolor się spłukiwał w mgnieniu oka, dlatego często je farbowałam. Przez te lata noszenia rudych włosów oczywiście je zapuszczałam, ale czy urosły? Otóż nie. Włosy miałam delikatnie za ramiona, falowane.
Jak wtedy wyglądała moja pielęgnacja ? 
-szampon-jakikolwiek, jaki tylko był pod ręką, najlepiej z ilością kosmiczną oblepiaczy bo wtedy wydawały się być milsze w dotyku.
-odżywka - cokolwiek, co było pod ręką- najczęściej jakaś z Dove, Elseve, litrowe odżywki do włosów z zawartością alkoholu i wszystkiego złego.
-zabezpieczanie końcówek ? - żadne ...
Co z tego wynikło przez tyle lat ? PUCH PUCH ... i jeszcze raz puch na całej długości włosów. Końcówki były niczym siano, nie dające się ogarnąć czymkolwiek. Włosy nie rosły... tak mi się wydawało- rosły, odrost był, ale kruszyły się przy każdym czesaniu na potęgę, a nie czesałam włosów często by ich nie zniszczyć, ale jak już dochodziło do czesania- na białym zlewie w łazience były setki pół i więcej centymetrowych włosków. I postanowiłam - ROZJAŚNIĘ NA BLOND, będę blondynką i nie będę musiała nic robić, bo zawsze będą sobie blond, a blond z odrostami wygląda nawet fajnie- mnie się podoba. Jak pomyślałam, długo nie musiałam czekać. Przyszła przyjaciółka- ciach prach i już. Miałam jasnoblond włosy iiiii..... zaczęło się- zamarzyłam o posiadaniu BIAŁYCH WŁOSÓW. Co z tego wynikło- miałam zniszczone włosy ale po rozjaśnianiu i farbowaniu na Joanna- szlachetna perła- były w kondycji mopa totalnie zużytego. I tak sobie chodziłam- włosy upinałam najczęściej w warkocz, by nie było widać spaleń i zniszczeń. Ale historia lubi się powtarzać. Znudził mi się blond po jakichś 3 miesiącach - zafarbowałam na rudy, znów tą samą tanią farbą. Kolor spłukał mi się w tydzień - znowu byłam blondynką. Znowu ruda farba- znów tylko tydzień i blond. Załamałam się, poszłam do sklepu, kupiłam czekoladowy brąz. Wyszły mi żółtobrązowe włosy. I tak przez 2 miesiące miałam taki kolor sraczki na głowie. Długo jednak nie wytrzymałam w nich, znów zamarzyłam o byciu rudowłosą- znowu przyszła przyjaciółka, rozjaśniła, zafarbowała i znów byłam szczęśliwa. Jednak włosy były w stanie opłakanym. długo nie cieszyłam się rudościami z tak zniszczonym włosiem. Z dnia na dzień kondycja włosów się pogarszała, końcówek pokruszonych i połamanych się zwiększała. Postanowiłam, po wielu przemyśleniach : zetnę, zafarbuje na naturalny i będę zapuszczać. Tak się stało. 
Najpierw zafarbowałam na ciemny brąz, a dzien później 1/2 włosów wylądowała w  koszu. Czy żałowałam decyzji- strasznie. Włosy miałam ledwo do ramion. Zdesperowana takimi krótkimi włosami w kondycji opłakanej, bo przecież nie miałabym serca ściąć całej długości rozjaśnienia- wklepałam w google : jak przyspiezyć porost włosów i przepadłam. Od tamtej chwili minęły dwa lata. Kilka dni później byłam już zaopatrzona w arsenał kosmetyków potrzebnych do poprawienia stanu moich włosów. I wiecie ile czasu zajęło mi doprowadzenie suchych włosów do naprawdę względnego porządku ? Tydzień. Plułam sobie w twarz, że wcześniej tego nie zrobiłam, zanim obcięłam te kłaki, a przecież coś udałoby się z długości odratować. Ale było już po wszystkim. Nie poddałam się . Wcierki, brak silikonów, delikatna pielęgnacja i w dwa lata od włosów do ramion mam włosy za połowę pleców. Farbowałam co jakiś czas farbami w bardzo ciemnych tonach - zimne brązy najczęściej, przez co bardzo napigmentowane miałam końce, a w zasanie 15-10 cm końców. Farba nie chwytała równomiernie, po kilku myciach okazywało się, że mam trzy kolory na włosach : czarny, brąz czerwonawy i zimny brąz na odrostach. Ale włosy miałam zdrowe, gładkie i błyszczące. Nosiłam więc i takie. Jednak już kolor mi się znudził. Ciemne włosy bardzo mnie postarzają, a mam niecałe 24 lata. Jak wygląda moja obecna pielęgnacja ;
-szampon : Ziaja; oliwkowa; płyn do higieny intymnej; Barwa: skrzyp, pokrzywa, Bingo Spa- jajeczny; Shauma;Gliss Kur. W zależności od humoru.
-Odżywka/maska: Ms Potters: z aloesem; Kallos : Chocolate, Kallos : latte, Mila maska mleczna, Czasem pojawi się mieszanka małego chemika z lodówkowych produktów ;)
-Odżywka b/s: Joanna -niebieska, zółta, czerwona- w zależności od tego, co jest w sklepie, jestem zakochana w działaniu niebieskiej, ale niestety rzadko gości na półkach sklepowych.
-Oleje : oliwa z oliwek- przywieziona z grecji. Stosuję ją rozcieńczoną z wodą , ale mam ją w pojemniczku z psikaczem - łatwiejsze nakładanie i oszczędniej; Olej kokosowy- stosuję na skalp, dzięki niemu widzę baby hair ;)
-Końcówki : jedwab, olej arganowy, czasem nafta, czasem olej kokosowy
-Inne : CP-czasem;siemię lniane, pokrzywa ze skrzypem, czasem wcierki- nie robię tego systematycznie ;)



Jednak jak mówiłam wcześniej - źle sie czułam w ciemnych włosach, dodały mi lat, podkreślają moją bladość, więc poczytałam i tu i tam i wykonałam kąpiel rozjaśniającą.
Jak to się robi ?
No i przechodzimy do nakładania. Papkę nakładamy na zwilżone włosy, i wmasowujemy ją we włosy- cały czas, nie można dopuścić do zaschnięcia, gdyż zaschnięta mieszanka zrobi nam plamy na włosach a tego warto uniknąć. Mieszanka się spieni na początku - może nie ma efektu wielkiej piany, ale jakaś tam jest ;) Gdy zacznie zasychać warto odrobinę skropić włosy wodą.
I tak masujemy do uzyskania pożądanego koloru- zaczynając od końcówek do 1-2 cm od skalpu. Ja masowałam za 1 razem około 50 min, gdy zostało 10 min do końca nałożyłam papkę przy głowie, bo włosy szybciej się rozjaśniają, ale nic a nic nie rozjaśniło mi moich kosmyków, stąd ponownie powtarzałam kąpiel.
Trzymamy na włosach od 10 min do max 45 (tyle napisane na rozjaśniaczu, ja trzymałam dłużej bo nie widziałam ani grama efektu.
Oczywiście przy spłukiwaniu włosy były splątane , ale po dodaniu odżywki i wysuszeniu były już okej - nie zniszczyły się.
Myk polega na tym, ze rozcieńczamy rozjaśniacz, żeby nie był tak silny. Ja zabieg powtarzałam, bo bardzo zależało mi na właściwym rozjaśnieniu kosmyków.
Jaki efekt uzyskałam po 4 kąpielach ? Nie jestem w stanie powiedzieć ile to tonów, ale włoski rozjaśniły się, jak mama stwierdziła : o 1/3 z tego co było. Niestety końcówki uległy przesuszeniu , ale nie podcinałam ich od roku ponad ( tak, wiem, toż to gwałt na włosach !). Nie rozjaśniałam ich o tony wyżej, gdyż uzyskałam kolor odpowiedni do wyrównania go farbą do włosów- znów sięgnęłam po tę nieszczęsną Płomienną Iskrę :P. Włosy rozjaśniły się do jasnych refleksów rudego. Trzeba się przygotować, ze włosy będą przechodzić przez rude odcienie- ja takie chciałam, więc było okej.
Kolor jaki się uzyska naprawdę zależy od wyjściowego stanu włosów-ja miałam zdrowe, ale mocno napigmentowane,stąd kąpiele niewiele zdziałały, ale po przejściach z rozjaśnianiem nie bylabym w stanie zaaplikować go w wersji standardowej na włosy.Od wczoraj cieszę się włosami w kolorze ciemnorudym z odcieniem Arielki w słońcu.
Nie będę wciskała kitu, ze to włosom nie szkodzi- szkodzi, bo nie są już takie gładkie i błyszczące, ale są w kondycji bardzo dobrej, dającej się `podleczyć` odżywkami i olejem.
Aparat niestety lubi kłamać i pokazuje w ciemnym, naturalnym świetle odcienie brązu, a w sztucznym refleksy zbyt ostre, zdjęcia jednak dodam :)


Niestety jedna kąpiel nic nie dała- to chyba przez stan włosów- zdrowe. Kąpiel powtórzyłam jeszcze... 3 razy. Zużyłam dwa rozjaśniacze. Każdą kąpiel wykonywałam z połowy rozjaśniacza. Jak taką kąpiel wykonać ?
Potrzebujemy :
-rozjaśniacz do włosów- według uznania, najlepiej z wodą 12%, ja wybrałam najpierw Joannę do całych włosów, a na 3i4 kąpiel- Joanna do pasemek i balejażu.
-odżywka do włosów
-szampon do włosów
-wodę.

1. Proszek z rozjaśniacza, albo połowę proszku mieszamy z oksydantem- również albo z calym albo z połową. Mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji.
2. Dodajemy odżywki do włosów - ja dodałam stołową łyżkę.
3. Dodajemy szamoin do włosów- wg uznania-ważne, by mieszanka mogła się spienić.
4. Dodajemy wodę- ja dodałam łyżkę.
5. Mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji (zauważyłam, ze Joanna do pasemek była bardziej podatna na mieszanie z innymi produktami.










1. lampa +sztuczne światło ;
2.sztuczne światło :



Może nie jest to jakoś wybitnie intensywny rudy, ale wystarczający by nie optrzmać szalonej marchewki na włosach ;) a jeśli zamarzy mi się w przyszłym czasie jaśniejszy, to potraktuję włosy ponownie kąpielą rozjaśniającą. Na razie jednak wolę odczekać, by włosy się odrobinę zregenerowały i natłuściły się samoistnie ;)



Jako bonus zdjęcie małego potwora, który pomagał mi się uczyć do egzaminu.

piątek, 15 sierpnia 2014

Tabletki z drożdży piwnych, Drovit

Mnie, jako włosomaniaczce zależy przede wszystkim na szybkim poroście włosów. Naczytałam się multum na ten temat i postanowiłam w końcu wypróbować drożdże. Klasyczna forma picia drożdży nie przypadła mi do gustu, więc zdecydowałam się na tabletki drożdżowe. Wybrałam DroVit, gdyż oferuje 200 tabletek za stosunkowo niewielką kwotę 7 zł. 



Początkowo nie wiedziałam jak sie za nie zabrać - czy brać jedną czy kilka tabletek dziennie- z odpowiedzią przyszedł mi internet- należało brać około 10 tabletek dziennie.
Ja brałam 3 tabletki x2 dziennie. Brałam je skrupulatnie codziennie przez dwa miesiące (oczywiście dokupiłam kolejne opakowanie)
Efekty :
-> w 1 tygodniu, z cerą było okej.
-> w 2 i 3 tygodniu na twarzy pojawiły się wypryski i wyraźnie poszerzyły się pory, ale nie poddałam się.
-> po miesiącu cera uległa znacznej poprawie( może się przyzwyczaiła?)
-> brak poprawy wzrostu paznokcia
-> brak poprawy wzrostu rzęs-nie wydłużyły się
-> WŁOSY : nie zauważyłam dramatycznie szybkiego porostu... 1 cm/mc- czyli standardowo. Poprawiła się ich kondycja- stały się gładsze.

Wnioski : nie zdecyduję się już na kolejne opakowania tabletek ze względu na brak efektów szybkiego wzrostu na moich włosach, na pogorszenie się stanu cery. Na plus wychodzi przełożenie ilości suplementu do ceny :) Na pewno niejednej osobie pomoże w skróceniu czasu do wymarzonej długości włosów 


zdrowe śniadanie (1)

Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, nie ma co odmawiać sobie kaloryczności. Kiedyś przeczytałam, że to, co się zje do 11.00 zostanie spalone do końca dnia- i tej zasady zawsze się trzymam :)

Dzisiaj wybór padł na pełnoziarniste pieczywo z masłem orzechowym crunchy o zawartości 90 % orzeszków arachidowych z bananem. Takie połączenie jest najlepsze na świecie ;)



Przetestowałam już kilka maseł orzechowych. Felix robi niezłe masła, ale ma małą zawartość orzechów w składnie od 55-70 %. Ja swoje masło kupuje w Kauflandzie w cenie około 8 zł, o takie : 

Brat tego masła w wersji creamy ma zawartość 95 % orzechów arachidowych i jest o bardzo delikatnej konsystencji, pięknie się rozsmarowuje, ja jednak preferuję te z kawałkami orzechów :)



Szampon Garnier Ultra Doux, szampon odbudowujący, olejek z awokado i masło karite, do włosów suchych i zniszczonych

Niedawno stanęłam przed wyborem szamponu do włosów. Chciałam czegoś z silikonami, żeby moje włosy wyglądały wizualnie lepiej, tym bardziej, że silikony tak bardzo nie wypłukują farby do włosów. Mój wybór padł na Garniera. 

Dlaczego wybrałam Ultra Doux z awokado i karite ?
-odżywka do włosów z tej serii jest na wysokim poziomie
-mam włosy suche na końcówkach
-silikony to dodatkowa ochrona
-zawartość oleju z awokado i masła shea (co prawda na szarym końcu, ale jest)
-cena - w promocji to 7,99 zł
-zawartość : 400 ml- miał mi starczyć na cały miesięczny wyjazd.

Pierwsze wrażenie : Solidna butelka, w ładnym żółtym kolorze i z estetycznymi naklejkami, niestety zatyczka jest mało odporna- butelka upadła mi na kafelki w podłodze i został sam `wtyk`, reszta zatyczki połamana.

Skład i obietnice producenta :
,,Intensywnie odżywione. Twoje włosy są elastyczne,niewiarygodnie miękkie. Stają się bardziej błyszczące, łatwiejsze w rozczesywaniu i odżywione."

Cena : 7,99-12 zł (dobra cena za taką pojemność)

Zapach : bardzo przyjemny, słodkawy, na pewno wielu przypadnie do gustu.

Konsystencja : produkt jest gęsty, żółtawy z perłowym połyskiem. Dobrze się pieni. Dzięki gęstości jest bardzo wydajny

Działanie : na moich włosach (mytych najzwyklejszym szamponem z jak najkrótszym składem) pierwsze wrażenie było okej, niestety włosy po kilku godzinach były już nieświeże. Po umyciu drugim razem zauważyłam u nasady obklejenie- włosy po naturalnym wyschnięciu wyglądały na nieświeże, końcówki odrobinę wygładzone i z niezłym blaskiem. Po kilku kolejnych myciach i długich spłukiwaniach na skalpie pojawił się biały ,,łupież" w postaci płatów- wina oblepiaczy. Myjąc włosy wieczorem, wstając rano miałam już niesamowicie tłuste kosmyki. Musiałam zrezygnować z szamponu i kupić inny. Koleżanka stosowała również ten sam szampon i efekty na jej włosach były identyczne- włosy oklapnięte, wyglądające na tłuste, matowe.

Wydajność : dzięki dobremu pienieniu i gęstości produktu wystarczy na długi czas stosowania.

Podsumowanie: jestem zawiedziona- obietnice bez pokrycia. Intensywnie to on obkleja i nadaje zamiast miękkości- efekt nieświeżych włosów. Chwilę przyjemności przeżyłam tylko dzięki wspaniałemu zapachowi. Po odżywce z tej serii spodziewałam się produktu na podobnym poziomie, niestety zawiodłam się mocno. Szampon służy mi obecnie jako płyn do prania i mycia podłóg, szkoda wyrzucić prawie całe opakowanie więc staram się go w alternatywny sposób zużyć.

 Na pewno nie kupię tego szamponu ponownie. W mojej ocenie 2/10- i to jedynie dla tego, ze bardzo dobrze radzi sobie z plamami.

czwartek, 14 sierpnia 2014

sposób na młode ziemniaczki

Wpis kulinarny, bo kocham gotować (zupełnie jak kupować nowe kosmetyki ;P). 
Gotowanie mnie odstresowuje, a największą radość sprawia mi zachwyt domowników podczas posiłku.  Uwielbiam zapach przypraw, szczególnie oregano, który kojarzy mi się z ciepłą, piękną Grecją.

Dzisiaj naszła mnie ochota na ziemniaki. Postawiłam na pieczone ziemniaczki w piekarniku!

Przepis :
-4-5 małych ziemniaków
-4 plastry cebulki
-dowolne przyprawy(rozmaryn, tymianek, oregano, bazylia, mix do ziemniaków- wg uznania)
-pieprz
-sól
-dwie łyżeczki oliwy
 -kilka ząbków czosnku

Sposób przygotowania :
1. Ziemniaki myjemy dokładnie, skórkę zostawiamy. Kroimy na ósemki.kroimy cebulę wg uznania
2. Ziemniaki i cebulę wrzucamy do woreczka, dodajemy przyprawy, cebulkę i oliwę. Energicznie potrząsamy, żeby składniki się wymieszały.
3. Przesypujemy na brytfankę lub naczynie żaroodporne, dodajemy czosnek.
4. Pieczemy w temperaturze 180C przez 1h-1,5h zgodnie z uznaniem. Pamiętajmy o mieszaniu ziemniaczków, żeby nie przywarły do naczynia podczas pieczenia.





Do mojej wersji dodałam pestki słonecznika i czerwoną cebulę. Zamiast oliwy dodałam prawdziwego masła, około dwóch łyżeczek. Bardzo rzadko jadam ziemniaki, ale dzisiaj wyjątkowo naszła mnie chęć na chrupiące ziemniaczki z piekarnika.
Uwielbiam kuchenne eksperymenty :)


Już podczas pieczenia wyglądają apetycznie, a zapach rozmarynu roznosi się po całym domu.


A tak wyglądają gotowe ziemniaki:




z fetą i pomidorem

Polecam ten przepis, przygotowanie zajmuje chwilę, gorzej jednak z oczekiwaniem na gotowe danie, ale smak wszystko wynagradza!

Joanna naturia, odżywka b/s z miodem i cytryną do włosów suchych i zniszczonych

Tym razem przedstawiam Wam wersję żółtą odżywki bez spłukiwania firmy Joanna. Jest to moja 5 butelka tej odżywki- na zmianę z wersją niebieską. Epizodycznie trafiła się też wersja fioletowa, czerwona i zielona, której recenzję znajdziecie tu : joanna zielona .
Od kilku lat jestem wierna kosmetykom do pielęgnacji włosów firmy Joanna. Kiedy zaczynałam moją przygodę z pielęgnacją włosów zaopatrzyłam się właśnie w tę odżywkę i towarzyszy mi ona do dzisiaj. Oto ona, wspaniała :



Pierwsze wrażenie : estetyczna buteleczka o pojemności 200g, nalepka nie zdziera się podczas używania, otwieranie i wydostanie kosmetyku nie jest kłopotliwe.

Skład i obietnice producenta :

Cena : 4-5 zł

Zapach : zdecydowanie przyjemny, wyczuwalna woń miodu i cytryny. Szkoda, że wietrzeje bardzo szybko, bo moje włosy cały czas mogłyby tak pachnieć ;)

Konsystencja : gładka, wodnista, bardzo łatwo się rozprowadza kosmetyk, ciężko go przedawkować, zwykle niewielka ilość wystarcza na pokrycie moich długich włosów od ucha do końcówek.

Działanie :obietnica producenta spełniona jest w 100%. Włosy łatwiej się rozczesują, gładkie, sypkie i lśniące, końcówki ujarzmione.

Wydajność : jedna butelka starcza na ponad miesiąc codziennego stosowania.

Podsumowując : cena do działania jest na mega wielki plus. Gdyby jej kiedyś zabrakło pewnie miesiącami szukałabym kosmetyku o podobnym działaniu. Na wielki plus zasługują obietnice z pokryciem po użyciu tego specyfiku.